![]() |
||||||||||||||||||||||||
|
AsterixWSTĘP
Spotkanie z modelami RC zacząłem właśnie od tego modelu. Jest to szybowiec, a w moim wykonaniu motoszybowiec Asterix z czeskich planów modelarskich. Plany niemal identycznego modelu pojawiły się na łamach modelarza w 1994 r, tylko że pod nazwą: EFKA.
RELACJA Z BUDOWY
Modele konstrukcyjne są moimi ulubionymi modelami, lubię składać model jak puzzle... Budowę modelu zacząłem od kadłuba, klejąc najpierw jedną boczną ściankę, a potem drugą, jako lustrzane odbicie - bardzo istotne jest, aby obie ściankiidentyczne. Następnie poświęciłem kilka godzin, nad oklejeniem obu połówek sklejką mahoniową 0,8 mm oraz wycięciu i wklejenie trzech wręg.
Po sklejeniu kadłuba zabrałem się za składanie stateczników. Najpierw zbudowałem statecznik pionowy, jedyną trudnością było wycięcie otworów na zawiasy. Wyciąłem je za pomocą frez tarczowego na trzpieniu, mocowanego do wiertarki stołowej. W sterze kierunku najbardziej skomplikowaną rzeczą było wykonanie zbieżnego przekroju (wyszlifowanie sklejkowej konstrukcji z 5mm grubości do 3mm na spływie). Statecznik poziomy jest wykonany z sosny 3x5 (obramowanie i "dźwigary"), a zarys profilu jest wykonany z balsy 2mm. Do konstrukcji statecznika przyklejone są rurki mosiężne fi 4x0,5mm i fi 3x0,5mm, w które wkłada się bagnety (odpowiednio 2 i 3 mm). Nie jest przewidziana żadna blokata bagnetów i może to prowadzić do wysuwania się bagnetów ze statecznika. Budowę skrzydła zacząłem od wycięcia żeberek (sześć środkowych ze sklejki 1,5 mm, reszta z balsy 2 mm) i zgromadzenia pęczku listewek (3x8 - dźwigary główne, 3x5 - natarcie 3x3 - dźwigary pomocnicze, oraz trójkątna listwa spływu i balsowe natarcie).
Na tym etapie budowy najwyższy czas zabrać się za oklejanie konstrukcji papierkiem japońskim.
Najpierw lakierujemy dwukrotnie całą konstrukcję nitrocellonem, a potem dopiero zaczynamy przyklejać papier.
Kolorystyka modelu została uwarunkowana dostępnymi na modelarni papierami japońskimi, był tylko żółty i czerwony papier. Po oklejeniu modelu stwierdziłem, że czegoś na nim brakuje, więc w punkcie wycinania folii z ploterem wyciąłem moje numery licencji modelarskiej.
Wyposażeniu modelu jest widoczne na poniższym zdjęciu. Widoczna uszkodzona wręga, to skutek jednej z kraks. MODYFIKACJE I WNIOSKI
Model nie doczekał się żadnych modyfikacji, jednak mam kilka raz dla osób budujących ten model. Konstrukcja jest dosyć sztywna ze względu na zastosowanie sosny, z tego zwględu spoiny powinny być wykonywane wikolem, ponadto warto część ogonową okleić cienką balsą (ok. 1mm grubości) lub fornirem, aby konstrukcja nie miała tendencji do rozpadania się z powodu drgań i twardszych lądowań.
NA LOTNISKUModel jest bardzo łatwy w pilotażu i idealnie nadaje się dla adeptów modelarstwa. Swoje pierwsze loty w życiu przeprowadzałem na maszynie bardzo zbliżonej do tej (kadłub był zaadaptowany z innego modelu), porównując te dwa modele stwierdzam, że ten jest lepszy - łatwiej się nim lata. Najprawdopodobniej jest to spowodowane dwoma rzeczami: mniejsza masa i mocniejszy silnik. Do mankamentów tego modelu można zaliczyć płytowy ster wysokości, po pierwsze ma duże luzy lewo-prawo (bardziej to denerwuje pilota, niż wpływa na lot) i góra-dół. Po drugie strumień zaśmigłowy ma taką siłę, że statecznik wpada we flatter. Strumień zaśmigłowy, drgania silnika i uderzenie spowodowane lądowanie, powodują wysuwanie się usterzenia z bagnetów, może się to okazać bardzo niebezpieczne.
Jednak podczas mojej eksploatacji modelu stateczniki nigdy nie rozsunęły się na odległość większą niż 2cm (długość bagnetu, to ok. 15 cm), było to po bardzo twardym lądowaniu (czyt. kraksie).
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() DANE TECHNICZNE MODELU
- KraksyTo "lądowanie" przytrafiło mi się na początku lipca 2003, podczas lotów w podwarszawskich Markach w czasie bardzo silnego wiatru Byłem tam z kolegą-modelarzem, Przemkiem - on latał swoim Stingerem o masie 4 kg i silnikiem o pojemności 10 cm3, ja natomiast tym filigranowym Asterixem.
Model spadł z wysokości około 50 metrów na ziemię, lądując na prawej części skrzydła. Lądowaniu towarzyszył bardzo głośny chrzęst rozrywango papieru japońskiego - Przemek był prawie pewien, ze skrzydł są w co najmniej kilku kawałkach, moje zdanie było odmienne - twierdziłem, ze model jest praktycznie cały.
Po 30 sekundach znaleźliśmy się na miejsce katastrofy, skrzydło leżało pod kątem 45st. względem modelu - nie wyglądało to dobrze... ![]() ![]() ![]() Niestety Asterix już skończył swój żywot, już więcej nie poleci. Pod zdjęciem kilka słów o jego ostatnim locie ![]() OSTATNI LOTW niedzielę, 11 lipca 2004 wybraliśmy się grupą siedmiu osób do Chrcynna na latanie. Ja zabrałem ze sobą dwa modele: Asterixa i Fly boy'a. Po przyjechaniu na lotnisko pierwszą rzeczą, która dała się we znaki, to mocny i porywisty wiatr. Zanim rozłożyłem swoje dwa modele minęło kilkadziesiąt minut. W tym czasie kolega odbył lot swoim motoszybowcem i potwierdził obawy pozostałych, co do warunków atmosferycznych. Przy takiej pogodzie odbyłem dwa loty Asterixem, a potem nadszedł czas na oblot Fly boy'a. Po krótkich namowach poleciał instruktor - z modelem było coś nie w porządku, model był niesterowny. Po kilku minutach walki samolot wpadł w korkociąg i wszystko wskazywało na to, ze za chwilę samolot spadnie pionowo na ziemię!!!
Mając w pamięci obraz awaryjnego lądowania Fly boy'a wystartowałem Asterixem, starałem się latać na dużych wysokościach. Kilka razy przejechałem się na tym, że motoszybowiec był za wysoko - dwa razy zgubiłem go z oczu. Za którymś razem zmniejszałem wysokość dość szybko (z silnikiem na połowie gwizdka). Pod koniec tej drogi (może na setnym metrze, może trochę niżej), lecąc pod wiatr nadałem Asterixowi trochę większą prędkość... Jak się okazało, ta prędkość go przerosła!!! Efektem było złamanie się skrzydła w powietrzu. W pierwszym momencie nie widziałem w którą stronę skierować wzrok, bo model leciał pod wiatr,
Sądzę że świadkowie tego zdarzenia za bardzo nie wiedzieli co się stało. Zniszczenia modelu są widoczne na zdjęciach - niewiarygodne jest co się stało z maską modelu - została przecięta wpół przez pylon, uderzona dwa razy śmigłem i wbita w szparę pomiędzy silnikiem, a pylonem (wygięła śruby mocujące silnik).
Model z całym ekwipunkiem oddałem w ręce kolegów, a sam poszedłem za kolegą szukać części skrzydła, które poleciały gdzieś z wiatrem (w porównaniu z motoszybowcem bardzo długo spadały). Pierwsze dwie części: ucho i górna część znaleźliśmy bez problemów, natomiast trzeciej części nie mogliśmy znaleźć. Ja jak już wcześniej napisałem nie zaprzątałem sobie głowy miejscem lądowania tych resztek - wpierw nawet nie miałem zamiaru ich szukać, więc miejsce poszukiwań było dla mnie niepewne i do tego niewygodne, bo wysokie zboże to nie jest to co modelarze lubią najbardziej...
Po kilkunastu minutach i przeczesaniu dużego pokładu zboża sobie darowaliśmy dalsze poszukiwania, wróciliśmy do bazy.
Przejdę teraz do zapowiadanych wcześniej przyczyn katastrofy, które zostały kilkakrotnie skonsultowane z różnymi autorytetami. Pozostały czas na lotnisku spędziłem oglądaniu jak inni latają przy bezwietrznej pogodzie, bo losu wolałem nie kusić i Fly Boy'em nie latałem (w dodatku mając obiecane inne skrzydła z modelarni)... ![]() ![]() ![]() ![]()
Po dokładnie pięciu latach i jednym tygodniu (18 VII 2009) nadszedł czas na zakończenie życia Asterixa. Szczątki modelu (które do tej pory trzymałem w domu) wziąłem na działkę i tam je spaliłem. Koledzy z modelarni w żartach często mówili, że podobno modele bardzo dobrze się palą - zawsze chciałem to sprawdzić.
![]() ![]() ![]() Model zapalił się błyskawicznie, palił się jasnym płomieniem i wydzielał ciemny, zapewne toksyczny, dym. Z modelu zostały tylko rurki do mocowania bagnetów, tkanina szklana i kawałek kadłuba, wbity w ziemię. © Jacek Owczarczak, 2002 - 2010
|
![]() |
||||||||||||||||||||||
©2003-2022
|
góra |